Nieustanne myślenie o tym co złego może się nam przydarzyć to codzienność dla sporej grupy osób. Ja również byłam w tymże kręgu i wiem jak bardzo ciężko jest się z niego uwolnić, zwłaszcza, iż w jakimś momencie zaczynamy się po prostu źle czuć, gdy się nie zamartwiamy i mamy powód do radości. Czy istnieje zatem jakiś cudowny sposób na to żeby nareszcie zacząć patrzeć na rzeczywistość przez różowe okulary?
Odpowiedź jaką posiadam zapewne cię nie zadowoli: nie, nie ma żadnego fantastycznego sposobu. W tym przypadku niezbędna jest bowiem regularna praca nad własną osobą. Jak widać jednak na moim przykładzie, jest to realne i nie powinieneś odkładać tego na później, ponieważ życie nie ma zamiaru na nas czekać!
Nade wszystko, warto wychwytywać sytuacje, w których zaczynamy nakręcać naszą spiralę czarnych myśli. Wiedząc o jej istnieniu możemy bowiem szybko ją przerwać, na przykład wymyślając sobie bardziej pozytywny scenariusz. Zdaję sobie sprawę, iż nie jest to proste, jednak jeśli postaramy się to robić przy każdej sposobności, w końcu wejdzie nam to w nawyk.
W przypadku wielu osób, pomocne jest również wyobrażanie sobie najgorszego możliwego scenariusza. Zastanawiamy się wówczas, czy możemy cokolwiek zrobić, by do takiego zdarzenia nie dopuścić. Jeżeli tak, trzeba działać! Jeśli nie, po co się zamartwiać, kiedy nie mamy żadnego wpływu na to co się stanie?